Chwila jak marzenie

Blog sklepu lufkajakmarzenie.pl

Etykiety

piątek, 26 listopada 2010

Fazowy kawałek miesiąca - Gossip "Four letter word"



O rany! Na taki kawałek czekałem od tygodni (może i miesięcy). Już jakiś czas im się przyglądam i niektóre kawałki nawet nie raz maglowałem, ale czegoś takiego to oni jeszcze nie nagrali. Prawdziwy electro-rock!

Put my best foot forward
Trying to ignore the events of the day
Pacing back and forth
Slowly going nowhere, running in place

[chorus]:
And it looks like it's gonna rain again
Oh, another four letter word
Never gonna be the same again
Oh, another four letter word

Staring out my window
Look down at the street below
Children at play
Round and round and round it geos
Where it stops, no one knows
Their faces seem to say

[chorus]

Love is a four letter word
That should never be heard
Love is a four letter word
A four word...
L is for leaving
O is for on time
V is for the voices warning me I'll lose my mind
E is for the ending, the unhappy ending of the four letter word

And it looks like it's gonna rain again
Oh, another four letter word
I never wanna see your face again
Oh, another four letter word

[vocalization]

Never gonna fall in love again
I never wanna see your face again
Never gonna fall in love again
I never wanna see your face again 

czwartek, 25 listopada 2010

Ganja w płynie?


Spragniony? A może by tak otworzyć buteleczkę zimnego napoju z dodatkiem konopii?
 
Marihuana jest legalna w 14 stanach USA do zastosowan leczniczych jako alternatywny środek przeciwbólowy. Właśnie na tamtejszym rynku pojawiła się nowa linia napojów dostępnych dla pacjentów z
konopną receptą. Wyprodukowane przez Colorado-based Dixie Elixirs & Medibles™ napoje gazowane to oferta dla chorych, którzy chcą uniknąć stygmatyzacji związanej z przynależnością do kultury „weed” (jak tłumaczy producent) czy po prostu nigdy nie palili i nie chcą palić.

Organiczne napoje występują w ośmiu różnych smakach. Nie ma jeszcze informacji ile będzie kosztowało „picie marihuany”, ale coś mi mówi, że to będzie działać nieco lepiej niż Red Bull.

środa, 24 listopada 2010

Nie wiem co te kozy palą, ale dają rade...To nie Photoshop!

Są to kozy zamieszkałe w pewnym rejonie Włoch, taka specjalna odmiana kóz, na które nie działa prawo grawitacji :)

poniedziałek, 22 listopada 2010

wtorek, 16 listopada 2010

Czy spedzimy zycie na facebooku?

Ze względu na prawa autorskie, film usunięto. Może kiedyś uda mi się to znalezć i wrzucić

poniedziałek, 15 listopada 2010

Alcohol vs. Maruhuana

Muzeum Techniki w Warszawie, PRL, kosmos itp

Muzeum Techniki to pachnące PRLem (przyjemnie całkiem) muzeum, które wielu z nas kojarzy się na pewno z latami szkolnymi. Można tu obejrzeć naprawdę bogatą kolekcję oldskulowych przedmiotów i urządzen. Niekiedy aż się łezka w oku kręci, wyprawa do tego muzeum to trochę podróż sentymentalna, Centrum Kopernika bynajmniej nie jest konkurencją, mimo, że i tu można wziąć udział w eksperymentach naukowych okrywających prawa fizyki. Wiele ciekawych eksponatów, choć często ma sie wrażenie, że trochę tu dla nich ciasno.

Wybrałem się tu głównie żeby zobaczyć wystawę „PRLTM. Eksport architektury i urbanistyki z Polski Ludowej”. Zrobiłem kilka zdjęć projektów polskich architektów realizowanych w takich krajach jak Irak czy Syria, niektóre były tak dobre, że aż żal że to nie u nas je zbudowano. Mam na myśli oczywiście te, które nie noszą cech architektury arabskiej, ta dziwnie by w Polsce wyglądała. 

Budynek biurowy w Bagdadzie, proj. Aleksander Markiewicz, Jerzy Staniszkis & Kahtan Awni Architects (1960):
 

  Ten sam biurowiec, elewacja północno-wschodnia:


  Efekt koncowy:

Projekt wieżowca w Zjednoczonych Emiratach Arabaskich, proj. Arenco, Włodzimierz Karczmarzyk (1983):


 Tereny Międzynarodowych Targów Handlowych w Akrze w Ghanie, proj. Jacek Chyrosz & Stanisław Rymaszewski (1962-1967):

Miejsce pamięci w Algierii, proj. Marian Konieczny (1982):
 

 Projekt kinotaeatru w Libii, proj. Ryszard Trzaska, Zdzisław Jonca i Janusz Olszewski:


Po obejrzeniu tej wystawy, wybraliśmy się na oglądanie perełek z  kolekcji stałej muzeum. Bardzo chciałem zobaczyć  AKAT-1, czyli pierwszy na świecie tranzystorowy analizator równań różniczkowych, mówiąc po polsku komputer analogowy, zaprojektowany przez Jacka Karpińskiego w 1959. Amerykanin z którym zwiedzałem muzeum krzyknął „Jetsons!” i muszę przyznać, że coś tu jest na rzeczy:




I jeszcze kilka innych zdjęć:




Naprawdę fazowa miejscówka :)

sobota, 13 listopada 2010

Sen Pszczoły - świetna miejscówka na Pradze

Wczoraj byłem na pierwszych urodzinach Snu Pszczoły, chyba obecnie najfajniejszej praskiej imprezowni. Do tej pory byłem tu może ze dwa razy i to raczej w tygodniu kiedy jest spokojniej. Wczoraj dopiero odkryłem poziom -1, który w sumie jest jak drugi klub. Rewelacyjna muzyka i klimat, byłem pod ogromnym wrażeniem.

Na górze królowały hity z satelity sprzed dekad, nie jestem wielkim fanem takich imprez. Na dole na dwóch scenach grano wiele odmian muzyki elektronicznej. Przyznam, że tutaj czułem się jak ryba w wodzie, szczególnie na dub stepach w małej salce :)

Sto lat!

niedziela, 7 listopada 2010

Brak wstydu

Jak mozna wydawac pieniadze na najwieksze pomniki swiata, tak bezwstydnie i co tu duzo mowic - tak nie po chrzescijansku. Jak duza szkola, szpital, przedszkole czy zlobek moglby powstac za te pieniadze? Czy Kosciol w tym swoim bogaceniu sie i stawianiu sobie pomnikow zacznie kiedys pomagac prostym ludziom, ktorzy tej pomocy potrzebuja? Przepraszam za brak polskich znakow, ale siedze przy dziwnym komputerze :)

Zdjecie z Wiadomosci24.pl

piątek, 5 listopada 2010

Widoki ogolne Warszawy

Ogladalem filmy o Warszawie, ale zazwyczaj muzyka byla dosyc festyniarska. Mysle ze tu jest dobrze dobrana, ale przede wszystkim imponujaca jest selekcja zdjec.

Wolność Wiktorze w swoim muchomorze

No i co? Mowilem ze krasnoludki istnieja.

środa, 3 listopada 2010

Obrazoburczy, niesmaczny i zabójczo śmieszny


John Waters to oryginalny twórca, jego filmy mają miana kultowych. Mój ulubiony to "Polyester" z 1981. Wulgarna i przekraczająca granice dobrego smaku opera mydlana o kobiecie próbującej poradzić sobie z rozpadającą się rodziną: zboczony syn napada na kobiety, córka się puszcza, a mąż jest producentem filmów porno i w dodatku ją zdradza. Pod domem rodziny regularnie odbywają się pikiety urządzane przez mieszkańców przeciwko demoralizacji ich dzieci. Główna bohaterka popada w coraz większą depresję i alkoholizm...

W wielu miejscach film jest wręcz szokujący. Główną, żeńską rolę zagrał ulubiony aktor Watersa, transwestyta Divine, jedna z ikon ery disco lat 80. Choćby dlatego ten film trzeba zobaczyć...Nie jest to jednak zwykła, durna historyjka, ale świetna satyra na amerykańską rodzinę klasy średniej. Po ostatnio polecanych przeze mnie dość ciężkawych filmach, Polyester to jest to co skurczy Wasze brzuszki od śmiechu.

I'm so bored in this town

Tak mnie wczoraj to The Knife ruszyło, że dziś nadal dzień pod znakiem szwedzkiej elektroniki. Tym razem Robyn, jedno z moich ostatnich wielkich odkryć. Na scenie muzycznej od połowy lat 90, ale to ostatnie dokonania muzyczne należą do najciekawszych.

Robyn nazywana jest szwedzką Madonną, jednak mimo, że jej muzyka oscyluje wokół melodyjnego popu, odważnie eksperymentuje z brzmieniami o jakich słuchacze polskiego radia raczej mogą zapomnieć. W tym roku artystka wydaje trylogię Body Talk, a ja prezentuje Wam największą perełkę z Body Talk pt.1 "None of Them". Jest to duet z innym elektronicznym gigantem ostatnich lat, norweskim Royksopp:

Sisicata i jej śliczności

Ostatnio moja bardzo fajna koleżanka, która jest artystką pokazała mi swoje prace. Tworzy biżuterię ze srebra i żywicy, ale wykorzystuje też różnego rodzaju grafiki, a nawet bursztyn. Dostałem od niej link do Pakamery, gdzie wystawia swoje prace. Jestem pod dużym wrażeniem jej talentu i twórczego podejścia do tematu. Prace są bardzo różnorodne. Oto kilka przykładów, zdjęcia są podlinkowane:











A tutaj jej profil, kliknij.

wtorek, 2 listopada 2010

Rezydencja Twórczego Recyclingu PRZETWORY 5

Polecam, w zeszłym roku byłem i w tym też pójdę, obrazek jest podlinkowany do strony gdzie znajdują się szczegółowe informację o imprezie:

Wiecznie bądź

Jak można dzwonić po tele jeśli mieszka się w pobliżu świątyni pizzy w okolicach Woli. Pizza na Nowolipkach i ich Wiejska to mój stały wybór jak mi się włącza głodomor (czasem dla odmiany biorę coś innego, ale zawsze mam wątpliwości czy jednak nie Wiejska). Zawsze jest tak samo PRZEPYSZNA.

Jest dużo bekonu i szynki, mnóstwo cebuli i pieczarek. Każdy kęs smakuje mocno czosnkiem, jest go napraaaawdę dużo, a pizza jest bardzo soczysta i dosyć gorąca. Na głodomora - to jest to czego mi trzeba :) Zresztą wystarczy spojrzeć:


Na miejscu też jest ok: nanowolipkach.pl

Sorry, że nie mam zdjęć wszystkiego w całości, ale jak ją dostarczyli to jedyne o czym myślałem to żeby wbić w nią swoje kły ^^:

Rock classics on the radio to clear my mind

The Knife to jeden z najbardziej charakterystycznych przedstawicieli szwedzkiej elektroniki. "Rock classics" z genialnej płyty Deep Cuts to jeden z tych kawałków, których mogę słuchać na okrągło...

Fotoplastikon, czyli podróż w czasie i przestrzeni

Warszawski fotoplastikon to fenomen na świecie, ostatnimi czasy przeżywa swoje odrodzenie. Był bliski zamknięcia, jednak zlitowało się nad nim Muzeum Powstania Warszawskiego, które w 2008r. wzięło je pod swoje skrzydła.

Nasz fotoplastikon to ponoć najstarsze tego typu miejsce na świecie działające od początku w tej samej lokalizacji. W czasie wojny tutaj spotykało się polskie podziemie, a w latach PRL słuchało się tu zakazanego jazzu. Poza zdjęciami przedwojennej Warszawy możemy tu zobaczyć wystawy czasowe prezentujące fotografie stereoskopowe z różnych zakątków świata.

Wejście do środka przez wąski korytarz i przejście pod ciężką, czerwoną kurtyną przywodzi na myśl filmy Davida Lyncha. Zapewniam jednak, że szybko otrząśniecie się ze wszystkich mrocznych skojarzeń. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji odwiedzić tego miejsca, gorąco zachęcam. Zachęcam również tych co byli, ale niekoniecznie w odpowiednim nastroju...To miejsce magiczne.

 Drzeworyt z prospektu Augusta Fuhrmanna - ok. 1880, autor nieznany

poniedziałek, 1 listopada 2010

"Sadzić, palić, zalegalizować!" - fragment artykułu Marka Rabija

"Czas na legalizację sprzedaży miękkich narkotyków.

Słynna einsteinowska definicja obłędu jako uporczywego powtarzania tego samego działania z nadzieją na inny wynik ma znakomite zastosowanie przy próbach wyrugowania z przestrzeni publicznej dopalaczy, trawki, heroiny lub kokainy, słowem – substancji psychoaktywnych. Wyegzekwowanie ogólnopolskiego zakazu sprzedaży jest nierealne, bo tym rynkiem rządzi naturalne prawo podaży i popytu: dopóki są potencjalni klienci, nigdy nie zabraknie sprzedawców.

Oenzetowskie Biuro do spraw Narkotyków i Przestępczości UNODC szacuje, że w zeszłym roku w Polsce legalnie bądź nielegalnie zdobyty narkotyk zażyło przynajmniej raz ok. 350 tys. osób. Lwią część tej narkopopulacji stanowią konsumenci sięgający po kwas, kokę albo trawkę od czasu do czasu, najczęściej podczas imprez towarzyskich. Liczbę trwale uzależnionych konsumentów narkotyków UNODC szacuje w Polsce najwyżej na 75 tys. Narkobiznes – wart na świecie ok. 350 mld dolarów rocznie – żyje więc nie tyle z przypadków klinicznych, ile z normalnej klienteli, pragnącej od czasu do czasu osiągnąć odmienne stany świadomości...."

Przeczytaj cały artykuł.